Geoblog.pl    jacko    Podróże    Marokko challenge 2010    morze piasku
Zwiń mapę
2010
29
wrz

morze piasku

 
Maroko
Maroko, Mhamid
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4739 km
 
Zgodnie z naszym szatańskim planem z wczoraj, wstajemy wcześnie rano, bo ok 05.30 żeby jak tylko wstanie słońce być w samochodzie i jechać dalej na południe w stronę granicy z Algierią, czyli na pustynię! O tej porze droga jest dość pusta, mijamy jedynie nieliczne taksówki, oraz im bliżej 08.00 dzieci idące lub jadące do szkoły.
O 08.00 jesteśmy w miejscu gdzie kończy się asfalt i zaczyna piach. M'hamid. Koniec drogi, koniec zabudowań, koniec cywilizacji. Dalej tylko morze piasku! Wygląda to trochę nierealnie, przecież chwilę wcześniej jechaliśmy przez palmowe gaje!
Pierwszy napotkany "organizator wycieczek" na pustynię oferuje zbyt wysoką cenę jak na nasze budżety. Opuszczając go słyszymy tylko że i tak do niego wrócimy, bo on ma najtaniej...no nie wiem, zależy ilu takich "organizatorów" jest w miasteczku. Nieco dalej znajdujemy kolejne biuro, gdzie dogadujemy się co do czasu i kosztu wycieczki i o 09.00 jedziemy Toyotą LandCruiser, najpierw przez niewielkie wydmy porośnięte krzakami tamaryszku, później przez hamadę-kawałek pustyni kamienistej, żeby po ok 40min jazdy znaleźć się wśród piasków. Wdrapujemy się na najwyższą wydmę w okolicy, ma ponoć 70-80m i roztacza się z niej wspaniały widok na bezludną okolicę, tylko piasek i góry w oddali na horyzoncie. Cieszymy się jak dzieci, boso biegamy po ciepłym piasku, nikt nawet nie myśli że w piasku może być skorpion...na szczęście nie trafiliśmy :)
Czas minął bardzo szybko, mimo że już zrobiło się upalnie, nie obejrzeliśmy się a była 11.00 i powoli trzeba było wracać. Droga powrotna to kolejne 40min i ok15km do przejechania.
W samo południe ruszamy z M'hamid w drogę powrotną najpierw do Zagory, a następnie do Ouarzazate. Po drodze zatrzymujemy się urwać trochę daktyli z przydrożnej palmy (tak jak w PL można zerwać jabłko z sadu) :P.
Z Ouarzazate kierujemy się do Boumalne Dades, dokąd przyjeżdżamy na 17.30. Znajdujemy hotel, krótki rekonesans po miasteczku, the a la menthe i spać, bo następnego dnia znów trzeba wcześnie wstać! Kanion Dades czeka!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (30)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 78 wpisów78 0 komentarzy0 208 zdjęć208 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
11.10.2012 - 14.10.2012
 
 
02.07.2012 - 08.07.2012