Żeby dostać się do Volubilis należy wziąć taxi z Mulaj Idriss. Po przyjeździe od razu znalazło się kilku bardzo pomocnych kierowców, znów byliśmy jedynymi turystami, którzy za TYLKO 200mad zawiozą nas 3km do ruin, poczekają i odstawią spowrotem do Mulaj Idriss...szczerze - śmiech na sali! Cena z kosmosu, a o żadnym targowaniu nie ma mowy!
Jak nie chcecie to nie, idziemy łapać stopa :)
Po przejściu 200m, zatrzymuje się grand taxi i za 10mad od osoby podrzuca nas pod bramę kompleksu. Oczywiście jedziemy we 4kę na tylnej kanapie mercedesa, także chyba ponad 30-to letniego!
Cały kompleks ruin rzymskiego miasta Volubilis zajmuje dość rozległy teren, którego zwiedzanie w 40-to stopniowym upale nie należy do najprzyjemniejszych, nam jednaj dopisało szczęście i niebo było trochę zachmurzone, przez co temperatura była znośna. Na całym kompleksie nie ma drzew, w których cieniu można by odpocząć.
Są tutaj odtworzone dwa łuki, jeden wielki monumentalny łuk triumfalny i drugi mniejszy, wyglądający jak brama do całego kompleksu. Na samotnie stojących kolumnach można podziwiać dość zaskakujący widok, a mianowicie bocianie gniazda :) oczywiście bocianów z Polski! Dużą cześć ruin zajmują niewysokie, bo ok metrowej wysokości murki - pozostałości domów mieszkalnych lub pałaców, za którymi można znaleźć pięknie zachowane mozaiki! Wszystko to nie jest w żaden sposób zabezpieczone, dlatego bardziej trafia to do oglądającego, że tak rzeczywiście mieszkano tutaj w czasach rzymskich.
Na zegarku 14.40...a o 15.00 z Mulaj Idriss odjeżdża rzęch do Meknes, a dalej o każdej pełnej godzinie do Fezu. Tam jesteśmy umówieni z Ju&Mi ok 17.00...czyli trzeba się spieszyć...no ale jak?!
Szybka decyzja - musimy złapać stopa do Mulaj i na 15.00 rzęcha i oby dojechał do Meknes na 16.00.
Spod bramy Volubilis akurat rusza jakiś samochód, no to podbiegam i na pytanie "Would you give us a lift to Mulay Idriss?" słyszę "Jesteście może z Polski???" :D
Jakie było nasze zdziwienie! Polacy! Po chwili, no tak, Polacy są wszędzie :) Miło. Była to para, zwiedzająca Maroko w przeciwnym kierunku niż my. Wypożyczyli samochód w Tangerze i mieli oddać w Agadirze. Zabrali nas do samochodu i zawieźli pod sam Gare Routiere w Meknes, przez co bez trudu zdążyliśmy na autobus do Fezu! Wielkie dzięki! :)